Rząd islandzki postanowił wycofać swoje obietnice dostarczenia reformy w imieniu ofiar kradzieży płac i naruszeń na rynku pracy. Zamiast tego, zaproponowano bezużyteczne pomysły na legislację, która ignoruje postulaty ruchu pracowniczego.Według projektu zaproponowanego przez Ásmundura Einara Daðasona, ministra ds. społecznych i dzieci, ofiary kradzieży płac będą ryzykować utratę zatrudnienia przed dostępem do przesłuchania w Urzędzie Pracy, co będzie częścią nowej i niezmiernie skomplikowanej procedury, w której ofiara jest każdorazowo na straconej pozycji. Między innymi, w celu odzyskania skradzionych płac, ofiary miałyby wymóg wejścia w poniżające negocjacje z winnym pracodawcą.Wina pracodawców byłaby determinowana przez ich własny osąd w „komisji konsultacyjnej”, po czym mieliby oni możliwość zdecydowania, czy ich sprawa zostałaby przekazana do specjalnego sądu polubownego (arbitrażowego). Propozycja ustawy jest zupełnie niezwykła, ponieważ traktuje ona sprawców z wielką delikatnością oraz dostarcza im zdecydowanie większe możliwości ucieczki od odpowiedzialności niż obecny proces związków zawodowych.Naruszenia względem prawnie obowiązujących wynagrodzeń ponad połowy pracowników są zupełnie wykluczone z projektu ustawy, ponieważ stosuje się ona jedynie do naruszeń przeciwko płacom minimalnym wynikającym z umów zbiorowych, ale nie do naruszeń względem umowy o pracę.Przebieg procedury sądowej nakłada bardzo małe obciążenie na urząd pracy, gdyż w miejscach pracy, gdzie istnieje podejrzenie naruszeń to indywidualny pracownik będzie musiał wziąć na siebie odpowiedzialność przeprowadzenia śledztwa w celu ustalenia przebiegu procesu wynagrodzeń.Projekt ustawy nie zawiera prowizji stypulujących kar pieniężnych, których domaga się ruch pracowniczy, a które spowodowałyby, że bardzo rozpowszechniona na islandzkim rynku pracy praktyka kradzieży płac w końcu spotkałaby się z konsekwencjami. Zamiast tego, zostałaby utworzona wcześniej wspomniana komisja konsultacyjna, pozostawiająca wybór winnym pracodawcom w zakresie tego, czy chcą oni wypłacić zaległe wynagrodzenia, nawet w sprawach, z których jasno wynikałoby, że pracownik został okradziony z należnej mu płacy.Jak przedstawiono powyżej, projekt ustawy nie osiągnął wyznaczonego mu celu, który zakładał „działanie przeciwko dumpingowi socjalnemu i naruszeniom na islandzkim rynku pracy”. Minister ds. spraw społecznych i dzieci wraz z rządem złamali też swoje obietnice złożone wraz z podpisaniem w kwietniu 2019 roku umowy zbiorowej na rynku prywatnym. Obietnice te podkreślane były również podczas spotkania z przewodniczącymi związków zawodowych i ASÍ w dniu 25 sierpnia.Wielokrotne prośby Eflingu o wgląd do projektu ustawy zanim został on opublikowany przez ministerstwo były ignorowane lub odrzucane. Komentarze wystosowane przez Efling w stosunku do projektu ustawy zawierają między innymi pytanie, czy autorzy projektu ustawy w rzeczywistości rozumieją problem, z którym ustawa miała się zmierzyć.“Aleje braku szacunku i upokorzenia, którymi miałyby przejść ofiary kradzieży płac, jeśli ta ustawa wejdzie w życie, są doprawdy niesamowite. Nie wspominając już o tym, ile innowacyjnych okazji do ucieczki mieliby winni pracodawcy. Wyobraźnia ministra ds. socjalnych i dzieci, Ásmundura Einara Daðasona, ma wolne pole do popisu, nie napotykając na swojej drodze rzeczywistości pracowników i osób o niskich zarobkach.”, powiedziała Sólveig Anna Jónsdóttir, przewodnicząca Eflingu.