– mówi Anna Marta Marjankowska, członkini zarządu związku zawodowego Efling
Anna Marta Marjankowska zaczęła swoją kadencję w zarządzie Efling tej wiosny. Ma 26 lat, urodziła się w centralnej Polsce, w 2010 roku przeprowadziła się do Krakowa. Tam pracowała w instytucjach kultury, muzeach i galeriach, pracowała przy produkcji festiwali filmowych i muzycznych, studiowała zarządzanie kulturą i kulturoznawstwo. W swoich badaniach zajmowała się pojęciem kreatywności i współczesnymi warunkami pracy. Poziom prekarności w Polsce uniemożliwiał jej planowanie nawet najbliższej przyszłości, co skłoniło Annę do decyzji o wyjeździe na Islandię, gdzie mieszkali jej przyjaciele. Teraz domaga się społecznej zmiany i jest gotowa poświęcić kolejnych kilka lat, aby o nią walczyć.Anna Marta jest wciąż związana z publicznym i kulturalnym życiem w Polsce, publikuje wywiady i recenzje książkowe w polskich czasopismach. „Aktywność w mojej sferze językowej jest wciąż ważną częścią mojej tożsamości”, jak mówi. W czerwcu studentki i studenci polskich uniwersytetów zorganizowali strajk, który udało się utrzymać przez kilka dni w budynkach uczelni w kilku miastach w Polsce. „Byłam bardzo szczęśliwa mogąc uczestniczyć w tym wydarzeniu przez napisanie przemówienia o odwadze tych działań i potrzebie manifestacji solidarności, które zostało odczytane podczas protestów w Krakowie”.Studiując zarządzanie kulturą i teksty kultury na Uniwersytecie Jagiellońskim, Anna badała współczesne warunki pracy, zaczynając w polu sztuki. „Wnioski jedynie wpędzały w depresję; opisując sytuację pracowników zawodów kreatywnych widziałam moją przyszłość, przyszłość osoby, która dysponuje ogromnym kapitałem symbolicznym, ale nie jest w stanie zaplanować nawet najbliższej przyszłości. To był dla mnie główny powód wyjazdu z Polski”.„Zdałam sobie również sprawę z tego, że nie będę mogła realizować swoich projektów w ciągu kilku kolejnych lat z uwagi na obecną sytuację polityczną i społeczną. Niepewność sytuacji, w której żyjemy wzrasta w perspektywie radykalizacji decyzji i zachowań polskiego rządu, zmian w systemie politycznym, zaniedbania praw kobiet, braku zabezpieczeń dla osób niepełnosprawnych i ich rodzin, niedopuszczalnej polityki wobec emigrantów i uchodźców. Posiadając taką perspektywę mam określoną polityczną wyobraźnię i jasną potrzebę stabilizacji i opieki ze strony państwa, w którym żyję”.Nowe możliwościAnna Marta zdecydowała się na przeprowadzkę na Islandię, ponieważ jej przyjaciółka mieszkała tu od dłuższego czasu. „Słuchając jej opowieści miałam wrażenie, że Islandia może dać mi pewien poziom bezpieczeństwa, którego potrzebuję i możliwości wykorzystania moich umiejętności i wiedzy w dłuższej perspektywie”. Anna przeprowadziła się na Islandię w październiku 2016 r. i zaczęła pracę w pensjonacie, gdzie pracowała dwa i pół miesiąca, pół roku w hotelu, później w firmie sprzątającej i restauracji. Moi pierwsi pracodawcy wykorzystali moją niewiedzę obowiązującego na Islandii prawa pracy i działających tu instytucji i brak możliwości zwrócenia się po pomoc i porady. Nie wiedziałam nic o działaniu związków zawodowych na wyspie. Właściciele biznesu zmusili mnie do podpisania dokumentu, w którym rezygnuję z okresu wypowiedzenia, który w tym przypadku obowiązywał. Nie wiedziałam, że jest to niezgodne z prawem. Co może zrobić młoda dziewczyna, siedząc przed dwoma dorosłymi mężczyznami, którzy przekonują ją, że tak to właśnie działa na Islandii?”Anna mówi, że pod pewnymi względami można porównać sytuację polskich pracowniczek i pracowników na Islandii do sytuacji osób z Ukrainy pracujących w Polsce. Występuje tu podobna różnica ekonomiczna i sposoby traktowania pracowników. W wielu zachodnich krajach Polacy są pierwszą mniejszością, musimy zacząć korzystać z tego międzynarodowego doświadczenia, poznawać nasze prawa i lepiej dbać o migrantów w naszym własnym kraju.Po kilku miesiącach życia na Islandii Anna zrozumiała, że Islandia nie jest „socjalistycznym rajem”. Związki zawodowe nie są jeszcze wystarczająco silne, żeby poradzić sobie z podejrzanymi praktykami pracodawców, wciąż można doświadczyć podwójnych standardów dla migrantów i Islandczyków pod względem wysokości płacy i stosunku przełożonych do pracowników. Nie możemy pozwolić, by za tę samą pracę ktoś dostawał niższą wypłatę tylko dlatego, że jest obcokrajowcem. Musimy zacząć o tym mówić otwarcie.Anna zainteresowała się islandzkimi związkami zawodowymi przez osoby podejmujące oddolne działania w spółdzielni Andrými. Nie bez znaczenia jest fakt, że Anna jest córką prawniczki od lat pracującej w Państwowej Inspekcji Pracy – ta instytucja pełni w Polsce podobne funkcje, co związki zawodowe na Islandii. „Nie podejmowałam aktywnej działalności w związkach zawodowych w Polsce, byłam badaczką współczesnych warunków pracy, obserwowałam aktywność OZZ Inicjatywy Pracowniczej, Alternatywy Socjalistycznej, Partii Razem i Państwowej Inspekcji Pracy – w Polsce mamy wiele interesujących praktyk w tym polu. Praca jest główną kategorią organizującą nasze życie, nie można od niej uciec”.Przed nami negocjacje w sprawie nowych porozumień zbiorowych. Podwyższenie płac minimalnych jest ważne, ale jak podkreśla Anna, poważniejszym problemem jest to, że wiele osób nie otrzymuje nawet minimalnej pensji. „Najważniejsze dla mnie jest skomunikowanie pracowników ze sobą, zapewnienie wszystkim dostępu do informacji o ich prawach i wzmocnienie siatki reprezentantów związków w zakładach pracy. Każda firma zatrudniająca więcej niż sześć osób powinna mieć reprezentantkę/reprezentanta związku zawodowego (trúnaðarmaður), która jest przeszkolona w zakresie prawa pracy, przeciwdziałaniu mobbingowi i dyskryminacji, może sprawdzić, czy współpracownicy mają umowy o pracę i opłacane składki. Tylko w ten sposób możemy zapewnić równy dostęp do informacji o prawach pracowniczych osobom wchodzącym na rynek pracy – obcokrajowcom, jak i młodym Islandczykom. Musimy przy tym stanowczo powiedzieć – pracodawcy powinni się wstydzić wypłacania osobom, dzięki którym działają ich biznesy jedynie pensji minimalnej, a oferowanie stawek niższych niż wskazane w porozumieniach zbiorowych (np. ukrywanych w stałych stawkach godzinowych) jest po prostu przestępstwem”. To ważne, że mamy teraz w zarządzie Efling osoby pochodzące z różnych środowisk, mające za sobą różne doświadczenia. W ten sposób w końcu możemy dotrzeć do naszych członków pochodzących z różnych krajów. Kiedy pracownicy zdadzą sobie sprawę ze swojej sytuacji i tego jak mogą ją zmienić działając solidarnie, będą gotowi i gotowe domagać się należnych im praw i wynagrodzeń.Bardzo ważny problemRóżnica w wysokości wynagrodzenia pomiędzy Islandią a innymi krajami jest ogromna. Jeśli chcielibyśmy szybko porównać polskie warunki, na Islandii zarabia się sześć razy więcej, a koszty życia są trzy razy wyższe (jeśli bierzemy pod uwagę wynajem pokoju i skromne życie). Pracując kilka miesięcy na Islandii można odłożyć pieniądze. Problem pojawia się, kiedy jest się tutaj z rodziną, dzieci muszą mieć opłacone przedszkole lub szkołę, zajęcia pozaszkolne, trzeba wynająć osobne mieszkanie, lub myśli się o zakupie domu. Tu pojawia się odpowiedzialność i presja, które sprawiają, że pracownicy są przywiązani do pracy, podatni na oszustwa i wykorzystywanie ze strony pracodawców. By zjednoczyć ludzi, związki zawodowe muszą być zgodne i przygotowane na pomoc pracownikom przychodzącym po porady. Jestem przekonana, że krok po kroku uda nam się polepszać sytuację członków Efling i będzie to miało długoterminowy, znaczący efekt. Musimy skupić się na budowaniu silnego związku zawodowego, który rzeczywiście będzie narzędziem walki o nasze prawa”. Mimo że nowo wybrany zarząd Efling funkcjonuje dopiero od kilku miesięcy, Anna jest przekonana, że wiele już się zmieniło. Udało się zwiększyć społeczną świadomość o związkach zawodowych i wzbudzić zainteresowanie młodych ludzi. „Podczas kampanii Listy B i wizyt w zakładach pracy zmartwiła mnie bierność osób z Europy Środkowej i Wschodniej, którzy nie widzieli potrzeby oddania swojego głosu w wyborach, byli zadowoleni ze swojej sytuacji życiowej. Musimy zwiększyć chęć partycypacji w działaniach związku i świadomość pracowników przez tłumaczenia podstawowych praw pracy na inne języki. Nauka Islandzkiego jest ważna, ale weźmy pod uwagę, że ludzie, którzy pracują 12 godzin dziennie nie będą mieli energii na kursy językowe i naukę w domu. Do tych osób również musimy dotrzeć, zapewnić, że są potrzebni i doceniani w tym kraju.”„Mam wiele do zrobienia biorąc pod uwagę grupy, na których skupiam się w mojej działalności w związkach: nowe osoby na rynku pracy – obcokrajowcy i młodzi Islandczycy, pracownicy podstawowych zawodów, pracownicy turystyki, pracownicy opieki. To będzie długa i ciężka walka, ale bardzo potrzebna, wszyscy potrzebujemy tej rewolucji”. Anna planuje połączyć swoją kadencję ze studiami doktoranckimi na Islandii i biegle opanować język islandzki.